Procesje, malowanie jajek, palmy, spotkania z bliskimi, uroczyste posiłki… Święta wielkanocne na całym świecie mają liczne wspólne akcenty. Są jednak i takie wielkanocne zwyczaje, które kultywuje się tylko w jednym miejscu. Wybierając się do pracy w opiece w Niemczech warto i o tym pamiętać. Poznaj Wielkanoc po niemiecku!
Zielone pisanki
Wielkanoc po nieniecku to Ostern. Ma ono wiosenne oblicze, jej atrybutem są kolory i kwiaty. Tych barw dostarczają w niemieckich domach, jak w polskich, między innymi pisanki (die Ostereier). Jeśli przygotowywane są w wielki czwartek, zwany zielonym (der Grűndonnerstag), są zielonego koloru.
Coś zielonego na talerzu
W wielu domach kultywuje się też zwyczaj, by w ten czwartek zjeść coś zielonego. Oczywistym i zgodnym z tradycją wyborem są zielone warzywa, choćby świeży szczypiorek. Możliwości jest dziś wiele, bo mogą to być także sałaty czy szpinak. W zielony czwartek je się też często jajka na twardo podane w zielonym sosie. Sos ten zawdzięcza swoją nazwę i kolor ziołom: natce pietruszki, ogórecznikowi, szczawiowi, trybuli, rzeżusze, krwiściągowi lekarskiemu oraz szczypiorkowi. Zwyczaj ten jest kultywowany przede wszystkim we Frankfurcie, więc sos nie bez powodu nosi nazwę frankfurckiego. We Frankfurcie jest nawet… pomnik tego sosu.
Gałązki zamiast „choinki”
Pisanki wiesza się czasem na drzewach w ogrodach, tworząc barwne, wielkanocne „choinki”. Kto nie ma ogrodu albo możliwości, by udekorować drzewo stojące pod domem, wiesza pisanki na balkonie lub gałązkach wstawionych do wazonu w mieszkaniu. Ten zwyczaj też jest zresztą w Polsce znany – nagie jeszcze gałązki bzu, przyozdobione pisankami, są ozdobą niejednego polskiego, wielkanocnego stołu.
Cisza, chleb i wino
Wielki piątek (der Karfreitag) i sobota (der Karsamstag lub der Ostersamstag) są odmienne od polskich. Piątek nazywany jest też cichym (der Stiller Freitag). To dlatego, że tego dnia nie biją kościelne dzwony. Odbywają się specjalne nabożeństwa. Uczestniczące w nich rodziny spotykają się niekiedy po nich na wspólnych posiłkach, czasem organizowanych w salkach katechetycznych, dla wielu osób. Składają się nań chleb, woda i wino. Nie oznacza to, że w ten dzień w Niemczech się pości. Na stołach pojawiają się tak mięsne potrawy, jak również ryby i jajka.
Tego dnia wielkanocne upominki ukrywa się w ogrodzie lub domu. Według tradycji, przynoszą je wielkanocne zajączki (der Osterhase). Prezentów nie wolno jednak szukać ani tego dnia ani następnego. Ta atrakcja szykowana jest na niedzielę.
Nie pokarmy lecz ogniska
W sobotę nie święci się w Niemczech pokarmów. Na północy i w centrum kraju kultywuje się natomiast święcenie ognia. Księża rozpalają przed kościołami ogniska, od których odpala się świece. Świece te stawia się w kościołach i domach. Ogień ma zapewnić szczęście i radość.
Co na stół na Wielkanoc po niemiecku?
W ramach przygotowania do świąt trzeba uwzględnić specyfikę posiłków. Po pierwsze to, że ich ważnym elementem jest niedzielne śniadanie. Królują wtedy na stołach kiełbasy, pasztety, wędliny, ale też jajka, serniki, babki drożdżowe i cukrowe zajączki. Ciasta pieczone są czasem w foremkach w kształcie baranka.
Nie ma tradycji dzielenia się jajkiem ze święconki, skoro nie święci się pokarmów. Ugotowane jajka lub pisanki stanowią jednak obiekt zabawy. Osoby siedzące przy stołach zderzają je ze sobą, sprawdzając, które wytrzyma w całości najdłużej.
Wielkanoc po niemiecku z seniorem
Pomimo tradycji, a nawet upodobań kulinarnych podopiecznego, osoba pracująca w opiece w Niemczech nie może zapomnieć o zaleceniach lekarskich i dietetycznych. Robiąc zakupy pod kątem świątecznego menu i szykując potrawy zgodne z tradycją, musi mieć na uwadze stan zdrowia seniora.
Dietetycy podpowiadają, by w takich sytuacjach „odchudzać” tradycyjne potrawy, na przykład zastępować majonez jogurtem, dodawać do ciast mniej cukru, wybierać zdrowe tłuszcze… Dobrym rozwiązaniem może być również sięgnięcie po wegetariańskie kiełbasy, pasztety i wędliny, zwłaszcza gdy wiadomo, że senior tego dnia pofolguje sobie z jedzeniem. Jest to jednak sprawa bardzo delikatna, bo dla wielu osób smak i zapach wegetariańskich potraw tak dalece odbiegają od oryginału, że ich zjedzenie nie jest przyjemnością.
Jeśli woda to ze źródła
Wielkanocy poniedziałek (der Ostermontag), jak w Polsce, jest wolny od pracy. I jak u nas, jest dniem wypoczynku po wszelkich przygotowaniach z poprzedniego tygodnia, niedzielnym objadaniu się i odszukiwaniu upominków. Jest też dniem odwiedzin i rodzinnych spotkań.
Nie jest za to niemiecki, wielkanocny poniedziałek lanym poniedziałkiem. Tradycja śmigusa-dyngusa nie jest tam znana. Dawniej, przynajmniej w niektórych regionach Niemiec, istniał za to zwyczaj wielkanocnego czerpania wody. Polegał na pójściu do źródła, nabraniu wody i przyniesieniu jej, w milczeniu, do domu. Można się domyślać, że obrzęd ten miał, jak święcenie ognia, zapewnić domowi i domownikom, dostatek, bezpieczeństwo i szczęście.
Całkiem obce tradycje
Żywe są dziś za to inne, całkiem nam obce tradycje. Jedną z nich jest toczenie jajek z pagórków – wygrywa ten, którego jajko się przy tym nie rozbiło. Są też konne procesje. Hodowcy koni i bydła, ubrani w ludowe stroje, organizują je w wielkanocny poniedziałek m.in. w miejscowości Traustein, na południowym wschodzie kraju. Przybywa na nie wielu turystów. Wyjazdy na święta to zresztą kolejny ze świątecznych, niemieckich zwyczajów.